Przejdź do głównej zawartości

Jak pachnie Rio?

Oprócz zapachu morza, Rio pachnie smażonym cukrem. Na każdym rogu można spotkać ulicznych sprzedawców: churros, słodkiego popcornu, tapioki i obsmażanych w cukrze orzeszków ziemnych i kokosów. Kusząco pachnące i kusząco słodkie... a za rogiem sprzedający kolby kukurydzy, której zapach ciągnie się za tobą i aż w końcu stwierdzasz, że jesteś głodny. Jedząc, zapach kukurydzy przeplata się ze słonym zapachem morza na twoich dłoniach.

Z kokosem w ręku wybieram się na Arpoador, podziwiać zachód słońca. Spoglądając na kolorowe niebo, ludzi niezrażonych coraz chłodniejszymi wieczorami, dzielnie raczącymi się wieczorną kąpielą morską i na pomarańczowe, zachodzące słońce, zatapiam się w marzeniach. Gdy już coraz bardziej zbliżało się ku zachodowi ludzie zaczęli klaskać (co wywarłowielki uśmiech na mojej twarzy). "Dlaczego wszyscy klaszczą?" " Bo słońce pięknie zachodzi"- odpowiedział kolega. "Ach...No tak"... i zaszło... oby jutro wstało ponownie, żebyśmy mogli oklaskiwać jego piękny zachód.

Rio jest miłą odmianą po szalonym Sao Paulo. Morze, plaże, góry, słońce robią swoje. Mimo, że jest to kolejne wielkie miasto, wysyła inną, pozywniejszą energię.

Chociaż Rio de Janeiro (22° 54′ 30″ S) od Sao Paulo (23° 30′ 0″ S) dzieli tylko trochę ponad pół stopnia szerokości geograficznej różnica w klimacie jest ogromna. Pod koniec marca w Sao Paulo robi się prawdziwa jesień. Pada, wieje, a w nocy trzeba zakładac skarpetki. W tym samym czasie w Rio jest nadal przyjemnie i ciepło, w dzień temperatura dochodzi do 35 stopni, można się opalać i kąpać w morzu.

Ulica w centrum Rio.
Plaza Velmelha, u podnóza Glowy Cukru.
Copacabana i Glowa Cukru widziana w tle.
Parasole na Ipanemie.
Zachód slonca na Ipanemie.
Glowa w chmurach. Glowa cukru.
Schody Selaron.
Plaza Urca, ,u podnózy Glowy Cukru.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Autobusem... czy taksowka

- Skad odjezdza autobus do Santa Clara? - Tam, czekaj na przystanku. Czekam, czekam. Autobusu nie ma. - Przepraszam o ktorej odjezdza autobus do Santa Clara? - O 7.20. - Z przystanku? - Nie z peronu, tam. Usiadz i czekaj. Usiadlam i czekam. - Czekasz na autobus do Santa Clara?- usiadla kolo mnie pewna pani. - Tak. - Masz. To jest jakby rezerwacja. Dostalam malutka karteczke wielkosci 1 na 2 cm, z jakimis 3 cyferkami. - Masz kubanskie pieniadze. - Ile kosztuje bilet? - 1.45 pesos cubanos !!!!! Za godzine jazdy autobusem dla turystow zaplacilam 6 CUC czyli 150 pesos cubanos. Teraz za poltora- godzinna jazde zaplacilam tylko 1.45! - Chodz! Trzeba bylo sie przepchac przez tlum i jakos przeskoczyc z plecakiem przez bramke. Ale bez problemu wsiadlam do kubanskiego autobusu. Postanowilam tak dalej. - Skad odjezdzaja autobusy do Havany? - Z innego terminalu. Autobus kosztuje 57 pesos cubanos (2 CUC). Jak chcesz mozesz wziac taksowke za 10 CUC. - Naprawde! - Przepraszam,

Jak przetrwać w São Paulo...

São Paulo to największe miasto Brazylii i jedno z największych na świecie. Skupisko prawie 12 mln ludzi, eldorado poszukujących pracy. Miasto pośpiechu, korków, kolejek i wiecznej frustracji... przynajmniej dla mnie. Zostałam bez pieniedzy, dzięki mojemu ubezpieczeniu, więc zaczełam szukać pracy. Żeby dostać wizę pracowniczą, potrzeba cudu... ślubu, albo kontraktu w firmie, której bardzo na danym pracowniku zależy. Jeżeli żadne z powyższych nie dotyczy, trzeba sobie poradzić inaczej. Trochę dzięki pomocy znajomych, trochę dzieki "głupi ma szczęście" dostałam prace: w hostelu i w szkole językowej. Znaleźć pracę w hostelu jest łatwo, bardziej to działa na zasadzie wolontaritu "praca za łóżko", ale można też ustalić płacę pieniężną, niestety duża ona nie jest, około R$6 za godz, czyli za 8-godzinny shift R$ 48. Ucząc angielskiego można zarobić więcej. Za lekcje prywatne dostaje się R$50-120. Jeżeli, ktoś ma znajomych lub jest dobry w poszukiwaniu studentów, poleca

Autokarowe opowiesci.

Z Potosi wybralam sie do La Paz. Oczywiscie, zeby nie bylo za dobrze siedzialam obok bardzo pijanego pana :/ Naszczescie szbko zasnal i spal cala droge, a siedzenia byly dosc szerokie, ze nie odczulam za bardzo jego obecnosci. Zasnelam i ja. Autobus sie zatrzymal. Ludzie zaczeli wychodzic i wchodzic i wychodzic. Zamieszanie. Przestraszylam sie, ze to juz La Paz. Ktos zaczal machac do mnie przez okno i zauwazylam, ze ktos inny chwycil moja torbe. Nieeee!!!! Wybieglam z autobusu oplatana w chustke, z kortka zwisajaca z jednego ramienia. Nawet nie wiedzialam co krzyczec, wszyscy widzieli, jak zlodziej uciekal z moja torba i nic. Nic. Dogonilam go, zlapalam za reke, ale zaczal uciekac coraz szybciej. Nie wiedzialam co sie dzieje. Ktos zaczal krzyczec do mnie z tylu. Odwrocilam sie. Moja torba lezala na ziemi. Ufff. Chyba byla za ciezka, zeby z nia uciekac. Nie bylo to jeszcze La Paz. Dalsza droge siedzialam jak na szpilkach, sciskajac moja torbe w obieciach. A poza tym La Paz jest ca