Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2014

Autokarowe opowiesci.

Z Potosi wybralam sie do La Paz. Oczywiscie, zeby nie bylo za dobrze siedzialam obok bardzo pijanego pana :/ Naszczescie szbko zasnal i spal cala droge, a siedzenia byly dosc szerokie, ze nie odczulam za bardzo jego obecnosci. Zasnelam i ja. Autobus sie zatrzymal. Ludzie zaczeli wychodzic i wchodzic i wychodzic. Zamieszanie. Przestraszylam sie, ze to juz La Paz. Ktos zaczal machac do mnie przez okno i zauwazylam, ze ktos inny chwycil moja torbe. Nieeee!!!! Wybieglam z autobusu oplatana w chustke, z kortka zwisajaca z jednego ramienia. Nawet nie wiedzialam co krzyczec, wszyscy widzieli, jak zlodziej uciekal z moja torba i nic. Nic. Dogonilam go, zlapalam za reke, ale zaczal uciekac coraz szybciej. Nie wiedzialam co sie dzieje. Ktos zaczal krzyczec do mnie z tylu. Odwrocilam sie. Moja torba lezala na ziemi. Ufff. Chyba byla za ciezka, zeby z nia uciekac. Nie bylo to jeszcze La Paz. Dalsza droge siedzialam jak na szpilkach, sciskajac moja torbe w obieciach. A poza tym La Paz jest ca

Wrazen ciag dalszy.

Kupilam bilet do Sucre, jednaj z wielu firm. Autobus typu cama (sleeper), zaplacialam 100 BOB, bo stwierdzilam, ze za sleepera to tyle warto. Siedzenia byly dosyc szerokie, wygodne, ale okna sie nie otwieraly, byly poobklejane tasma. Najpierw przeszedl pan, zebral bilety, pozniej drugi zbieral cos, o czym nie wiedzialam, czyli oplacie terminalowej, nie wiem za co, ale musialam zaplacic 3 BOB. Ok. Nastepny pan zaczal wedrowac po autobusie, tym razem z pytaniem ile kto zaplacil za bilet! Nawet sie nie kryja z tym, ze jedni zaplacili mniej inni wiecej. Ceny roznily sie od 80 do 100 BOB. Super. Jedziemy, slonce zaszlo, wszyscy zaczeli usypiac. Ciezko bylo mi sie ulozyc, probowalam, probowalam i nagle "Bum" cos mi spadlo na glowe. Nagle wszystkie rzeczy z polek zaczely leciec... mialam szczescie, ze mi sie dostalo chyba jakimis chrupkami, nie chcialabym dostac torba z ziemniakami. Dotarlam do Sucre. O turysta! Denis z Belgi, ktory podrozuje od kilku miesiecy. - Ja nie zostaj

Pierwszy dzien w Boliwii.

Przezywam pewnego rodzaju szok kulturowy. Nigdy nie myslalam, ze Boliwia bedzie dla mnie cywilizacyjnym rajem. Po miesiacu drapania sie pietami, zobaczylam sklep ze wszystkimi mozliwymi kosmetykami i przyrzadami kosmetycznymi i w koncu moglam kupic pumeks! Jakie to szczescie! Wieksze od kupienia czekolady. I dopiero teraz, widzac pelne sklepy, z wielkim wyborem produktow, poczulam jak zle zyje sie na Kubie. Bo nie chodzi o to czy  jest czy nie ma, chodzi o wybor, o mozliwosci. Nie moglam nacieszyc sie widokiem tych roznorodnosci i spokojem. Nikt nie krzyczal: Taxi! Taxi! Boyfriend! Nikt sie nie gapil. Ach... cudownie! No i to na tyle. Poszlam na dworzec autobusowy. Zignorowalam samochody, ktore chcialy mnie przejechac nawet przechadzac na zielonym swietle. Stwierdzilam, ze nic dzisiaj nie zepsuje mojej beztroski. Dotarlam na dworzec i wtedy uderzyly mnie przerozne kolory, tlumy ludzi i wrzaski: - Cochabamba! Cochabamba! - Sucre! - COCHABAMABA!! Niezwykla tutejsza rzeczywistosc

Havana City

Czy Havana da sie lubic? Jak dla mnie to moje ulubione miasto na Kubie. Oczywiscie z tych, ktore zwiedzilam. Tutaj jest prawdziwa Kuba, pelna zycia, tutaj mozna sie zgubic, wtopic w tlum i przestac byc turysta. Ulica w starej czesci Havany. Karnawal na Kubie jest w sierpniu. Tutaj powozy karnawalowe na Molecon.  Placa de la Revolution. Havana. Park Cenral "Koniec z rzadami mordercy Batisty" Tego kawalka sciany nie wolno zamalowac: "To jest historia". Kubanka czekajaca na turystow. Paseo del Prado. Havana Vieja.

La vida loca.

- Uwazaj, bo cie okradna. - Uwazaj, bo oszukuja. - Uwazaj na jineteros. - ?? Normalnego Kubanczyka nie stac, zeby isc do restauracji, zwlaszcza tych w dzielnicach turystycznych. Jezeli juz tacy sa, a nie sa to turysci, to sa to prawdopodobnie tzw. jineteros. Zaczelam sie przygladac i faktycznie zwracaja uwage. Ladnie ubrane, w butach na obcasachi z tipsami dziewczyny, lub umiesnieni, z szerokim usmiecham mezczyzni. Uprawiaja oni pewien rodzaj prostytucji. Podrywaja turystow, zaczynaja sie spotykac, wychodzic razem, a jako biedny Kubanczyk, nie ma on pieniedzy, zeby zaplacic za wstep na impreze, czy isc do resturacji, wiec placi turysta. Przykre jak wiele mlodych ludzi sie tym zajmuje...

Autobusem... czy taksowka

- Skad odjezdza autobus do Santa Clara? - Tam, czekaj na przystanku. Czekam, czekam. Autobusu nie ma. - Przepraszam o ktorej odjezdza autobus do Santa Clara? - O 7.20. - Z przystanku? - Nie z peronu, tam. Usiadz i czekaj. Usiadlam i czekam. - Czekasz na autobus do Santa Clara?- usiadla kolo mnie pewna pani. - Tak. - Masz. To jest jakby rezerwacja. Dostalam malutka karteczke wielkosci 1 na 2 cm, z jakimis 3 cyferkami. - Masz kubanskie pieniadze. - Ile kosztuje bilet? - 1.45 pesos cubanos !!!!! Za godzine jazdy autobusem dla turystow zaplacilam 6 CUC czyli 150 pesos cubanos. Teraz za poltora- godzinna jazde zaplacilam tylko 1.45! - Chodz! Trzeba bylo sie przepchac przez tlum i jakos przeskoczyc z plecakiem przez bramke. Ale bez problemu wsiadlam do kubanskiego autobusu. Postanowilam tak dalej. - Skad odjezdzaja autobusy do Havany? - Z innego terminalu. Autobus kosztuje 57 pesos cubanos (2 CUC). Jak chcesz mozesz wziac taksowke za 10 CUC. - Naprawde! - Przepraszam,

Vamos a la playa.

- Jutro jedziemy na plaze. -Yeay! W koncu. Musze sie przeciez opalic. - Jutro o 4. - Ok. Jutro. 4 po poludniu, nikt nie dzwoni. 4.30, dobra ja zadzwonie. - Bedziemy za okolo pol godziny.  Za troche dluzej niz pol godziny jedziemy na plaze w Havanie. Po Havanie mozna poruszac sie: swoim samochodem, jezeli kogos stac na samochod i benzyne, albo taksowkami publicznymi, sa to prawie wszyztkie stare samochody. - Jezeli ktos ma stary samochod, to napewno jest taksowkarzem. Zarabiaja oni duzo wiecej, niz pracujac gdzie indziej. Benzyna na Kubie bardzo droga, a wiekszosc tych samochodow jest na rope, ktora kradniemy od rzadu :) Rzadko, ktory samochod jest w dobrym stanie i z oryginalnymi czesciami. Teraz sa to kubanskie samochody. Nikt ich nie chcial, my je dostalismy, wiec teraz sa kubanskie: stare amerykanskie chevroletty, nasze polskie maluchy (nazywane tutaj Porky, albo Polaco), radzieckie lady. Wszystkoczego ktos gdzies nie chcial jest teraz na Kubie. Wiekszosc ludzi jako tr