Czar prysł. Opadły mi ręce. Stojąc wśród tłumu ludzi i śpieszących autobusów, poczułam że nie da się tego miasta okiełznać. Napewno nie tak szybko. Ponad 6 milionowe miasto, o gęstości zaludnienia 5300 osób/ km2, wciąga w swój rytm, biegniesz razem z nim, lub stoisz razem z nim. Stoisz i czekasz, patrząc na innych śpieszących sie ludzi. Czekasz... i czekasz... na autobus, który nigdy nie nadjeżdża. Już nawet nie myśle o tym, że się spóżnie, tylko wiem, że nie dam rady dotrzeć tam gdzie chcę.
Poruszanie się po mieście taksówka nie jest dla mnie opcją. Nie tylko ze względu na pieniądze, ale uważam, że jeżeli chcesz poznać miasto, musisz się go nauczyć. Nawet jeżeli się zgubisz, napewno znajdziesz coś, o czym nie powie ci twój przewodnik.
W Rio są 2 linie metra, które ciągną się głównie wybrzeżem. Ja wolę autobusy, bo z okien metra nic nie widać. Kiedy pierwszy raz wsiadłam w autobus do domu, nie mogłam nadziwić się nad widokami: wzgórze Corcovado, później przejechałam bardzo blisko Głowy Cukru, a następnie mijałam przepiękne kościoły w centrum miasta. Chociaż podróż zajęła mi około 1.5 godziny, było warto. Należy oczywiście omijać godziny szczytu. Bo te kilka milionów ludzi w tym czasie jest na ulicach, w samochodach i autobusach. Korki potrafia być ogromne, kaksony nadużywane i taka jazda napewno nie będzie naleć do przyjemnych.
Autobusy są dobrze oznakowane. Numery i nazwę destynacji widać z daleka. Problemem sa natomiast przystanki. Przystanków jest kilka i maja numery: 1,2,3,4. Każdy autobus zatrzymuje się na przystanku o danym numerze, więc czasami można sie zdziwić, kiedy intensywnie machając na autobus żeby się zatrzymał, ten przejżdża nawet nie spoglądając. Zazwyczaj jednak kierowcy są mili i otworzą drzwi nawet stojąc na światłach. Drugim problemem jest, że zazwyczaj przystanki są obok siebie, a autobusów jest niemało. Czasami zatrzymują się wszystkie naraz, gdy nie ma miejsca, to zatrzyma się dalej i trzeba podbiec, czasami sie nie zatrzyma bo mu się nie chce, a czasami nie zauważysz numeru swojego autobusu, bo zaslaniają go inne. U mnie to wygląda tak: stoję na przystanku, zatrzymuje się jeden autobus, drugi... nie widzę numeru nadjeżdżająego autobusu. Wychodzę na ulicę. Nadjeżdża. Macham. Nie zatrzymał się, więc biegne za nim, może zatrzyma się dalej. Nie nie zatrzymał się. Wracam. Czekam. Jedzie. Macham, nie zatrzymał się. Biegnę. Uff, światła. Otworzył.
Gorzej, poruszać się w nocy. Metro funkcjonuje do północy, a w niedziele do 23. Autobusy podobnie. Na niektórych trasach jeżdżą minivany, ale bardzo żadko, chyba co godzinę, więc wychodząc na wieczorne piwo, można wziąć pod uwagę nocne balowanie do rana :)
Czy jest niebezpiecznie?
Pracując w hostelu, turyści zawsze zadają to pytanie. Czasy z filmu "Miasto Boga" juz minęły. Nie widać dzieciaków biegających z bronią po ulicach. Ale wiadomo, bezpiecznie też nie jest, jak nigdzie. Trzeba uważać, ale nie popadać w paranoję.
Poruszanie się po mieście taksówka nie jest dla mnie opcją. Nie tylko ze względu na pieniądze, ale uważam, że jeżeli chcesz poznać miasto, musisz się go nauczyć. Nawet jeżeli się zgubisz, napewno znajdziesz coś, o czym nie powie ci twój przewodnik.
W Rio są 2 linie metra, które ciągną się głównie wybrzeżem. Ja wolę autobusy, bo z okien metra nic nie widać. Kiedy pierwszy raz wsiadłam w autobus do domu, nie mogłam nadziwić się nad widokami: wzgórze Corcovado, później przejechałam bardzo blisko Głowy Cukru, a następnie mijałam przepiękne kościoły w centrum miasta. Chociaż podróż zajęła mi około 1.5 godziny, było warto. Należy oczywiście omijać godziny szczytu. Bo te kilka milionów ludzi w tym czasie jest na ulicach, w samochodach i autobusach. Korki potrafia być ogromne, kaksony nadużywane i taka jazda napewno nie będzie naleć do przyjemnych.
Autobusy są dobrze oznakowane. Numery i nazwę destynacji widać z daleka. Problemem sa natomiast przystanki. Przystanków jest kilka i maja numery: 1,2,3,4. Każdy autobus zatrzymuje się na przystanku o danym numerze, więc czasami można sie zdziwić, kiedy intensywnie machając na autobus żeby się zatrzymał, ten przejżdża nawet nie spoglądając. Zazwyczaj jednak kierowcy są mili i otworzą drzwi nawet stojąc na światłach. Drugim problemem jest, że zazwyczaj przystanki są obok siebie, a autobusów jest niemało. Czasami zatrzymują się wszystkie naraz, gdy nie ma miejsca, to zatrzyma się dalej i trzeba podbiec, czasami sie nie zatrzyma bo mu się nie chce, a czasami nie zauważysz numeru swojego autobusu, bo zaslaniają go inne. U mnie to wygląda tak: stoję na przystanku, zatrzymuje się jeden autobus, drugi... nie widzę numeru nadjeżdżająego autobusu. Wychodzę na ulicę. Nadjeżdża. Macham. Nie zatrzymał się, więc biegne za nim, może zatrzyma się dalej. Nie nie zatrzymał się. Wracam. Czekam. Jedzie. Macham, nie zatrzymał się. Biegnę. Uff, światła. Otworzył.
Gorzej, poruszać się w nocy. Metro funkcjonuje do północy, a w niedziele do 23. Autobusy podobnie. Na niektórych trasach jeżdżą minivany, ale bardzo żadko, chyba co godzinę, więc wychodząc na wieczorne piwo, można wziąć pod uwagę nocne balowanie do rana :)
Czy jest niebezpiecznie?
Pracując w hostelu, turyści zawsze zadają to pytanie. Czasy z filmu "Miasto Boga" juz minęły. Nie widać dzieciaków biegających z bronią po ulicach. Ale wiadomo, bezpiecznie też nie jest, jak nigdzie. Trzeba uważać, ale nie popadać w paranoję.
Komentarze
Prześlij komentarz